cross-posted from: https://szmer.info/post/4248802
Przepraszam za paywall, ale warto przeczytać tych kilka pierwszych dostępnych akapitów, bo świetnie ujmują to, dlaczego lekcje z języka polskiego w szkole średniej są tak bardzo bezwartościowe:
Doprawdy wolałbym wysprzątać swój pokój – mówią uczniowie – a nawet całe mieszkanie, niż napisać wypracowanie z polskiego. Młodzież mamy wygadaną i biegłą w pisaniu, ale nie tak, jak życzą sobie nauczyciele języka polskiego. Pisać i mówić nastolatki uczą się poza szkołą, gdyż na lekcjach nie mogą. Podstawa programowa wymaga wprawdzie, aby uczeń „doskonalił umiejętności wyrażania własnych sądów, argumentacji i udzielania się w dyskusji”, jednak wyłącznie „na temat dzieł literackich oraz innych tekstów kultury”.
Problemy nieliterackie, za to będące w obiegu medialnym, nie mają żadnego znaczenia w edukacji polonistycznej. Jak ucznia nie interesuje literatura, nie ma szans nauczyć się poprawnie pisać i mówić po polsku. Tymczasem uczenie się przez kilkanaście lat sztuki komentowania lektur, i właściwie niczego innego, to fanaberia, która ma szansę przydać się tylko przyszłym filologom.
Czego szkoła uczy dzieci?
Choć polska szkoła zaczyna zmierzać w lepszym kierunku, wciąż jest wiele do zrobienia. Sami nauczyciele mówią, że uczą dzieci nie tego, co trzeba, a zakres przeładowanej podstawy programowej to tylko jeden z problemów. Z jakimi problemami borykają się uczniowie? Czytaj w naszym wydaniu specjalnym.
Tworzenie wypowiedzi, których bazą nie byłyby dzieła Kochanowskiego, Mickiewicza, Prusa, Szymborskiej, Tokarczuk i innych pisarzy, nie jest z uczniami ćwiczone. Na maturze praca pisemna czy ustna bez odniesień do lektur zostałaby wyzerowana. A przecież jest wiele ważnych tematów, o których nie śniło się pisarzom. A już na pewno nie mieli o nich pojęcia autorzy dzieł umieszczonych w szkolnym kanonie. Szkoda, że celem nauczania nie stało się skuteczne opanowanie narzędzia, jakim jest mowa i pismo, lecz – głosi podstawa programowa – „rozwijanie świadomości historycznoliterackiej uczniów”.
Co Prus sądziłby o rapie?
Podpisana w czerwcu przez Barbarę Nowacką zmieniona podstawa programowa do nauczania polskiego daje nauczycielom szansę na złapanie oddechu, jednak nie na tyle, aby przestali wciąż odwoływać się do literatury. Zmianie nie uległa bowiem filozofia uczenia przedmiotu. Język polski pojmowany jest przez twórców wymagań jako nauka interpretowania lektur, zaś cała reszta, w tym tworzenie i rozumienie informacji innych niż o literaturze, to nieistotne dodatki.
(…)