The amount of assumptions you’ve made about me in this one comment is insane. I’m not from the US (and I’ve never had as many rights as you Americans, so don’t police me on my lived experience with being oppressed as a queer person - you did not fight for any rights for me), and I’m not binary, so I have absolutely no problem with being called they/them. Queers in my country can’t get married and the path to legal transition is long and dehumanizing (and for nonbinary people legally impossible) - I assure you I have enough of “real fights” to fight. That doesn’t stop me from showing fellow trans people compassion and caring about their preferred pronouns.

I was telling OP why someone who’s LGBT might feel offended for being called gender neutral pronouns. You know, answering the question they asked. You, on the other hand, are being fucking weird and combative completely unprovoked. Get lost

If you use “they/them” to refer to a binary trans person, it’ll make you sound bigoted, like you’re de-gendering that person. For example, using “they/them” for a trans woman who goes by she/her pronouns will make her mad: she’ll think you’re not calling her a woman on purpose. Same with trans men.

To jest tak cholernie przykre, jak ta sytuacja pokazuje, że oni kompletnie bezmyślnie papugują za Ameryką cały dyskurs polityczny. W Ameryce faktycznie była możliwość uzyskania X na dokumentach, faktycznie prawnie rozpoznawana jest tam płeć inna od kobiecej i męskiej. W Polsce czegoś takiego nie ma i nikt nawet jeszcze nie zaczął walczyć o to, żeby było (no najpierw trzeba zadbać o to, żeby proces prawnej tranzycji dla binarnych osób trans przestał być tak kurewsko dehumanizujący).

Jakim cudem ta narracja ma Trzaskowskiemu cokolwiek dać w Polsce, gdzie konserw to i tak nie przekona do głosowania na niego, a tylko odepchnie bardziej progresywną część społeczeństwa? Nie wiem, choć się domyślam, że on sam też nie wie, po prostu musi być jak w Ameryczce i już.