Gdyby autorzy opisali realnie istniejące ruchy i ich strategie – związki zawodowe, organizacje lokatorskie, feministyczne, ekologiczne czy jakiekolwiek inne – wówczas ich nawoływania do samoorganizacji brzmiałyby może nieco wiarygodniej, a nie wywoływały, jak w obecnej formie, pobłażliwego uśmiechu.