To będzie długi post. Bo środa, 15 maja, to był długi dzień.
Cały poranek przyjaciele i przyjaciółki skłotu M5 spędziły na powitaniach i rozmowach z sąsiadami. Przez kilka godzin przed budynkiem opowiadano historie o restauracji, w której jeszcze przed pandemią spędzali czas okoliczni mieszkańcy oraz o wysiedleniu lokatorów z mieszkań komunalnych, które znajdowały się na piętrze. Padały pomysły o przywróceniu tego miejsca dla sąsiedztwa i otwarcia kawiarenki tak, żeby wszyscy mogli spędzać tam wspólnie czas. W piątek miał odbyć się piknik sąsiedzki i debata o mieszkalnictwie, na które wszyscy byli zaproszeni. Jednak pomysł ożywienia pustostanu przy Miączynskiej 5 nie spotkał się z aprobatą ze strony władz miasta, a kawiarenka ani nawet sąsiedzki piknik nie miały szans na realizację. Założenie sąsiedzkiej przestrzeni kulturalnej zainicjowane przez skłoterki i skłotersów z kolektywu Z(A)czyn zostało zduszone w zarodku przez państwowy aparat przemocy.
W godzinach popołudniowych zaczęła się siłowa eksmisja skłotu. Bezprawnie działająca policja, zachowując się jak prywatna firma ochroniarska, bez nakazu eksmisyjnego, wdarła się do budynku mieszkalnego. Jest to tym bardziej szokujące, że ze strony aktualnego mieszkańca budynku padały deklaracje o chęci wylegitymowania i rozmowy w obecności prawniczki. Według administratorki z ZGN, jeszcze dzień wcześniej firma ochroniarska przeprowadzała rutynową kontrolę od zewnątrz budynku przy Miączyńskiej 5, podczas której stwierdziła, że w nieruchomości nikogo nie ma. Nic dziwnego, skoro nie weszła nawet do środka. Tymczasem wedle naszej wiedzy budynek był zamieszkiwany już od jakiegoś czasu. Zapamiętajmy też, że ochrona nie znalazła nic niepokojącego, dokonując rzeczonych oględzin.
15/05 policja, zamiast zgodnie z prawem wszcząć postępowanie sądowe, zdecydowała się na rozwiązanie siłowe. Nie podjęła dialogu, ale przemocą spełniła wolę zarządcy budynku. Opowiedziała się tym samym po silniejszej stronie konfliktu. Jak prywatna firma ochroniarska na usługach ZGNu, a nie instytucja strzegąca egzekucji obowiązującego prawa. Nie było mowy o jakichkolwiek negocjacjach - od skłotersów zażądano opuszczenia budynku i oczekiwano, że spełnią żądanie pod groźbą przemocy. W tym momencie na miejscu było już ponad 50 uzbrojonych policjantów. Budynek został odgrodzony taśmą policyjną, a 4 ulice wokół niego odcięto kordonem policyjnym. Pani Monika Czerniewska, radna dzielnicy z ramienia Koalicji Obywatelskiej, wybrana 8 dni wcześniej, pojawiła się na miejscu i postanowiła wypowiedzieć się na temat całej sprawy. Wyjaśniła, że budynek jest w tej chwili przygotowywany do sprzedaży, ponieważ miasto dysponuje za dużą ilością lokali komunalnych. Podzieliła się opinią jakoby do lokali komunalnych nie było kolejek, były one łatwo dostępne i każdy kto takiego lokalu potrzebuje w Warszawie, już w takim zamieszkuje. Zapowiedziała też, że więcej budynków należących do miasta na Mokotowie, zostanie w najbliższym czasie wystawionych na sprzedaż. W Warszawie pod koniec 2022 roku w kolejce po mieszkanie komunalne czekało ponad 2,5 tys. tzw. “gospodarstw domowych” (źródło: raport GUS pt. Gospodarka mieszkaniowa i infrastruktura komunalna w 2022 r). Liczba lokali mieszkalnych w zasobach miasta na koniec 2018 roku wynosiła 81 379, a na koniec 2022 roku - 81 172 lokale, co oznacza, że zmalała zamiast wzrosnąć (źródło: raporty o stanie miasta wydawane przez UM Warszawa). Niedziwne, skoro w województwie mazowieckim w latach 2021-2022 sprzedano 14,6% wszystkich mieszkań komunalnych (17 228 lokali). Na samym Mazowszu w 2022 roku przeprowadzono ponad 900 eksmisji, z czego ponad 800 ze względu na zaległości za mieszkanie. Średnie ceny najmu mieszkań w Warszawie wzrosły z 50 zł/m2 w 2021 do 80 zł/m2 w 2023 (źródło: raport Miasto Jest Nasze “Z deszczu pod rynek. W pułapce kryzysu mieszkaniowego”).
Wracają ciężkie czasy dla ruchów lokatorskich, w kraju szerzy się plaga podpaleń pustostanów. Ograniczane są prawa lokatorów, a ceny mieszkań i czynsze rosną o kilkadziesiąt procent w skali roku. Rząd koalicyjny (KO, Lewica, Trzecia Droga) forsuje nowe prawa, na których zyskają deweloperzy, banki i najbogatsi (np. Kredyty 0%). Brak jest planów na budowę nowych mieszkań komunalnych, a stare są wyprzedawane. Wyburzane i sprzedawane są stare akademiki. My, mieszkanki i mieszkańcy Warszawy, których nie stać na swoje własne mieszkanie, których coraz rzadziej stać na najem musimy się organizować i walczyć o jedno z najbardziej podstawowych praw człowieka, jakim jest prawo do dachu nad głową. Co więc wydarzyło się 15 maja na Miączyńskiej 5? Przypomniano mieszkankom i mieszkańcom Warszawy, że policja broni bogatych przed biednymi, że równość wobec prawa to fikcja, że klasy politycznej nie interesuje rozwiązywanie realnych problemów ludzi, ale neoliberalny konformizm i zbijanie fortuny na majątku publicznym.
Tymczasem,dajemy sobie chwilę na odpoczynek, ale nie zaprzestaniemy działań. W najbliższym czasie planujemy debatę “LUDZIE BEZ DOMÓW - DOMY BEZ LUDZI”. Śledźcie nasze SM i do zobaczenia niedługo na ulicach!
PS nie wierzcie we wszystko, co czytacie w internecie 💩 JP