deklaracja stawia dwa warunki: takie błogosławieństwo powinno być spontaniczne – nie zrytualizowane, i odbywać się poza liturgią, aby nie stwarzać wrażenia, że cokolwiek sankcjonuje (na wszelki wypadek Dykasteria Nauki Wiary nie mówi o „błogosławieniu związków”, tylko o „błogosławieniu par”). „W ten sposób – stwierdza na koniec dokument – każdy brat i każda siostra będzie mogła odczuć, że w Kościele są zawsze pielgrzymami, zawsze żebrakami, zawsze kochanymi i mimo wszystko zawsze błogosławionymi”.
No faktycznie błogosłąwieństwo :D Dobrze że nie kazali przychodzić po zamknięciu tylnymi drzwiami i wchodzić do szafy na czas błogosławienia coby nie zgorszyć osób postronnych.
Szczerze mówiąć myślałem żę to będzie bardziej rewolucyjne bo jednak w KK nawet małe zmiany są istotne kiedy dzieją się po setkach lat skamieniałości. Ale widzę ze nie, po prostu dobre słowo jak się księdzu akurat zachce
wolololo